Relacja
Bez armii europejskiej, ale z siłami reagowania? MinZagr Radosław Sikorski, który wziął udział w panelu „Europa w 2024: czas rozliczeń”, podkreślał, że w UE nie ma woli politycznej do stworzenia armii europejskiej, ale to nie powinno szkodzić ambicjom dotyczącym wspólnych sił szybkiego reagowania. Plan stworzenia takiej formacji liczącej do 5 tys. żołnierzy (nawet w perspektywie 2025 r.) jest już rozpatrywany w UE, ale Sikorski – w odróżnieniu od projektów unijnych – postuluje ich finansowanie z budżetu UE (nie z budżetów krajów Unii). Rekrutowanie żołnierzy jako ochotników, czyli nie w ramach ich oddelegowywania przez armie krajowe, to inny nowy element wizji Sikorskiego. Dzięki takiej opcji nie byliby oni związani odmiennymi krajowymi regułami dla działań z użyciem siły, a to pomogłoby w ustaleniu wspólnych reguł dla całej UE. Zadaniem sił szybkiego reagowania miałyby być doraźne interwencje obronne w sąsiedztwie Unii.
Obronność stała się polityką unijną. Wojna w Ukrainie gwałtownie pchnęła Unię do zajęcia się sprawami obronności, ale – jak podkreślał Stefano Sannino, sekretarz generalny Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych – grunt był częściowo przygotowany przez wcześniejsze decyzje UE. Pieniądze na zacieśnianie współpracy przemysłów obronnych zapisano już w unijnym budżecie 2021-2027. A teraz wyzwaniem jest utrzymanie „poczucia pilności”, by kraje Unii chciały wykorzystywać istniejące narzędzia współpracy, oraz pomocy Ukrainie. Czy Unia będzie w przyszłości łożyć ze wspólnej kasy na broń i swe działania wojenne, w których giną ludzie? Věra Jourová, wiceszefowa KomEur, przekonywała, że obecnie – po doświadczeniach pandemii i wojny w Ukrainie – nawet radykalne zacieśnienie współpracy w Unii trudno z góry uznawać za niewyobrażalne.
Trójkąt Weimarski sposobem na uwiarygodnienie Unii. Mark Leonard, dyrektor ECFR, przekonywał, że format stałej współpracy Francji, Niemiec i Polski może stać się jednym z narzędzi wzmacniania legitymizacji UE w oczach Europejczyków. Chodzi o wzmocnienie poczucia, że jest się współgospodarzem kluczowych decyzji często przypisywanych tandemowi Berlin-Paryż. Sannino przekonywał, że mozaika grup współpracy wewnątrz Unii, jak Trójkąt Weimarski albo Beneluks, wprawdzie komplikuje obraz Unii, ale może dobrze sprawdzać się jako pomocny instrument w niełatwym unijnym procesie decyzyjnym. Podczas dyskusji o jakości przywództwa w UE minister Sikorski powiedział, że Ursula von der Leyen, szefowa KomEur, wręcz uratowała Unię swymi inicjatywami na początku pandemii.
Europa szykuje się na wybory. W ocenie Sannino kampania przed wyborami do ParlEur (odbędą się w 27 krajach Unii Europejskiej między 6 a 9 czerwca) nie powinna stać się okresem zawieszenia w oczekiwaniu na nowe władze Unii. W tym czasie trzeba utrzymać stałe zainteresowanie wojną w Ukrainie, by przygotowywane wsparcie nie nadeszło za późno. Leonard jest zdania, że wojna w Ukrainie nie będzie wiodącym tematem kampanii do ParlEur, nie nastąpi więc w jej trakcie antyukraiński zwrot. Nie stanie się tak dlatego, że skrajnie prawicowe partie w Europie różnią się w podejściu do Ukrainy – np. ugrupowanie Bracia Włosi premierki Włoch Giorgi Meloni jest mocno proukraińskie.
Prawdziwym wyzwaniem są wybory w USA. Uczestnicy panelu zgodzili się, że potencjalny powrót Donalda Trumpa do władzy po wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych jesienią br. powinien uświadomić Europejczykom, że są teraz sami odpowiedzialni za swoje bezpieczeństwo, i zmobilizować ich do przejęcia inicjatywy w kwestii wsparcia dla Ukrainy. Leonard podkreślał, że 27 krajów członkowskich powinno podjąć wspólne przygotowania, by ewentualna zmiana władzy w Białym Domu okazała się „czymś innym niż katastrofą”. Tymczasem jedynym liderem przygotowującym się na tę ewentualność jest premier Węgier Viktor Orbán, który odwiedził Trumpa niedawno na Florydzie – ironizował dyrektor ECFR.
Unia zmienia się za sprawą wojny w Ukrainie. Podczas gdy Leonard przekonywał, że Unia Europejska, inwestując coraz więcej w kwestie bezpieczeństwa, przestaje być pokojowym projektem, Sannino podkreślał, że Unia nim pozostaje, chociaż jest zmuszona aktywnie o ten pokój zabiegać. Jourová zaznaczyła, że Europa skonfrontowana z pandemią i rosyjską inwazją stanęła „na własnych nogach” – zaczęła uniezależniać się od taniej chińskiej produkcji oraz zabiegać o niezależność w obszarze surowców strategicznych. Radzi sobie też bez rosyjskiego gazu, a w kontekście nadchodzących wyborów w USA – przygotowuje się na funkcjonowanie bez swojego największego sojusznika. W przyszłości Unię zmieni bezpowrotnie rozszerzenie o kolejne kraje, w tym o Ukrainę i Mołdawię.