Chińskie spowolnienie, populizm i nowe konflikty ukształtują świat w 2016 r.
Tylko w PI Relacja 2016-02-16Uczestnicy panelu
Czy Chiny mogą wywołać kolejny globalny kryzys? |
Piotr Kalisz, główny ekonomista Citi Handlowy na region Europy Środkowej, Warszawa |
---|---|
Jakie konflikty zagrażają światowej gospodarce? |
Jan Techau, dyrektor Fundacji Carnegie na rzecz Światowego Pokoju, Bruksela |
Czy populizm jest nowym standardem polityki? |
Ivan Krastev, dyrektor Centrum Strategii Liberalnych, Sofia |
Punkty kluczowe
Kalisz: chiński wzrost ostro hamuje. Według głównego ekonomisty Citi Research na Europę Środkową rząd w Pekinie zawyża dynamikę wzrostu tamtejszej gospodarki - według oficjalnych danych w IV kwartale 2015 r. urosła o 6,8-proc. PKB, a rzeczywisty wzrost wynosi według Kalisza 4-5 proc. rocznie. Spowolnienie w Chinach jest efektem coraz większego prywatnego zadłużenia, które przekroczyło już 200 proc. PKB i nie może rosnąć w dotychczasowym tempie. Pogłębia je zmiana modelu rozwojowego Chin, które odchodzą od wzrostu opartego na inwestycjach na rzecz konsumpcji. Recesja w 2016 r. jest jednak mało prawdopodobna - w najgorszym scenariuszu Kalisz przewiduje dla Chin 2-proc. wzrost PKB.
Spowolnienie obniżyło ceny aktywów. Spadek popytu na dobra importowane do Chin nie uderzy w polski eksport - tylko 4 proc. polskich towarów trafia do tego kraju (1 proc. bezpośrednio). Większy wpływ na Polskę i gospodarki rozwinięte będą miały spadki cen akcji i surowców. Inwestorzy wliczają już w wycenach gorszą kondycję chińskiej gospodarki, ale w najgorszym scenariuszu tempo wzrostu PKB w strefie euro i USA spadnie według Kalisza z 2 do poniżej 1 proc. To z kolei spowoduje spadek eksportu i inwestycji, co negatywnie odbije się na polskiej gospodarce. Chińskie spowolnienie najmocniej odczują kraje eksportujące surowce - zwłaszcza te, które opierają na tym dochody budżetowe.
Techau: interwencja w Libii nieuchronna. Zdaniem szefa think tanku Carnegie Europe państwa Unii nie mogą pozwolić Państwu Islamskiemu na utrzymywanie przyczółków w bezpośrednim sąsiedztwie Europy. Dlatego według Techaua należy się spodziewać zachodniej interwencji w północnej Afryce - w Libii lub Algierii. Zachód będzie w ten sposób dążył do stworzenia zapory przed islamistami, wypieranymi z Syrii i Iraku przez koalicję pod wodzą USA. Techau przewiduje też, że zagrożenie kolejnym atakiem terrorystycznym w Europie jest cały czas realne. Przyznał, że Zachód nie ma strategii dotyczącej przyszłości Bliskiego Wschodu i skupia się na doraźnym ograniczaniu szkód.
Kryzys zaufania do instytucji. Unia przestała być punktem odniesienia nie tylko dla krajów Europy Wschodniej. Zdaniem Techaua częściowo winne są temu Niemcy, które od ponad dekady uprawiają politykę opartą na międzyrządowych - a nie wspólnotowych - porozumieniach. Dlatego teraz, w obliczu fiaska strategii Berlina przy kryzysie migracyjnym, łatwo tracą sprzymierzeńców. Pozycja Angeli Merkel jest według Techaua coraz słabsza, a w niemieckiej polityce nie widać następcy, który byłby w stanie zapewnić porównywalną stabilność polityczną. Nadchodzący szczyt RadEur poświęcony migracji powinien przynieść zgodę na dodatkową relokację imigrantów i wzmocnienie kontroli na zewnętrznych granicach Unii.
Krastev: populizm odciśnie trwałe piętno. Szef Centrum Strategii Liberalnych w Sofii wskazał, że radykalne i populistyczne partie zmieniają całą cenę polityczną - nawet jeśli nie odnoszą zwycięstwa w wyborach, przesuwają partie głównego nurtu w stronę populizmu. Jego zdaniem nawet Niemcy nie są odporne na polityczny radykalizm, co może mieć głębokie konsekwencje dla całej Europy - Krastev wymienił tu m.in. możliwą rezygnację Niemiec z przywódczej roli w Unii. Relacje Warszawy z Brukselą i Berlinem postrzega jako kluczowe dla przyszłości Unii. Jego zdaniem Bruksela ma znacznie mniejszy wpływ na politykę Polski i budzi w Warszawie nieporównanie mniejsze zaufanie niż 10 lat temu.
Węgry przykładem utrwalenia populizmu. W przypadku rządu Viktora Orbána nie sprawdziły się prognozy jego krytyków, którzy zapowiadali odwrót inwestorów, upadek gospodarczy i szybki powrót tradycyjnych partii. Krastev zwrócił uwagę, że węgierski premier jest utalentowanym politykiem, który nieustannie „tańczy na czerwonej linii, nie przekraczając jej”. Skutecznie wykorzystał antyestablishmentowe nastroje, wypychając poza margines polityki umiarkowaną centroprawicę, a odkąd główną siłą opozycyjną stał się Jobbik, nawet Europa obawia się odejścia Orbana. Jednocześnie według Krasteva sukces Orbana jest trudny do powtórzenia, bo wynika ze specyfiki Węgier i jego osobistego talentu politycznego.
Współpraca: Maciej Stefański