Relacja
Banerji: Europa ma drugą szansę. Arup Banerji, dyrektor na Unię Europejską w Banku Światowym, zaprezentował fragmenty raportu Europa 4.0, który będzie opublikowany wiosną. Wynika z niego, że obecnie Europa pozostaje w tyle za Stanami Zjednoczonymi i Chinami w globalnym wyścigu technologicznym. Wciąż jesteśmy liderami, jeżeli chodzi o tradycyjny przemysł, ale w branży nowych technologii europejskie firmy nie mieszczą się na podium. To niedobra informacja dla przyszłości naszego kontynentu, bo technologie pozwalają tworzyć nowe produkty i usługi, jak również zwiększać produktywność istniejących biznesów. Banerji wyróżnił trzy rodzaje technologii: transakcyjne (np. usługi w chmurze, uczenie maszynowe), informacyjne (np. platformy) i operacyjne (roboty, drony, druk 3D).
Banerji: konkurencja czy konkurencyjność. Technologie operacyjne częściowo zastępują pracowników. Upowszechnienie takich technologii zwiększy konkurencyjność europejskich gigantów przemysłowych, ale to z kolei będzie sprzyjać oligopolizacji i ograniczeniu konkurencji na rynku wewnętrznym. Przeciwdziałać temu można przez rozwój i udostępnianie technologii transakcyjnych, które obniżają bariery wejścia na rynek dla nowych firm i ułatwiają małym przedsiębiorstwom konkurencję z większymi podmiotami. Dla nowych i małych firm barierą w wykorzystaniu technologii jest często brak możliwości sfinansowania inwestycji. Zdaniem Banerjiego w Europie nie ma środowiska dla rozwoju średnich firm. Innowacyjne start-upy z Europy zwykle poszukują finansowania na amerykańskich rynkach - i to nie ze względu na dostępność kapitału, lecz na bardziej przyjazne regulacje. Dlatego w Europie, mimo jej ogromnego potencjału, nie powstają tzw. jednorożce.
Hakansson: globalizacja vs. lokalizacja. Zdaniem Stefana Hakanssona, dyrektora globalnego City Energy Solutions E.ON, porównywanie Europy do Chin czy Stanów Zjednoczonych jest błędem. Prawdziwy postęp i rozwój gospodarczy odbywa się obecnie głównie w skali lokalnej, miast i aglomeracji, a nie całych krajów. Tymczasem europejskie miasta - Londyn, Berlin czy Paryż - są mniejsze niż Nowy Jork czy Pekin, co tworzy inne środowisko dla rozwoju firm. Hakansson uważa również, że wyzwania kryzysu klimatycznego i nowy zielony ład są szansą dla europejskiej gospodarki. Wymaga to jednak głębokiej zmiany modelu biznesowego, która pozwoli na tworzenie wartości dodanej tam, gdzie do tej pory jej nie dostrzegamy, np. w gospodarce odpadami. Odpowiednie środowisko regulacyjne może jednocześnie wspierać cele klimatyczne i sprzyjać rozwojowi gospodarczemu.
Nowohoński: 5G to autostrada przyszłości. Maciej Nowohoński, członek zarządu Orange Polska, uważa, że najważniejszym zasobem przyszłości będą dane, a ich przesył, przechowywanie i analiza będą pochłaniać coraz więcej energii i środków. Usprawnienie zarządzania danymi i zapewnienie ich szybkiego, stabilnego przesyłu (vide: 5G) stworzy środowisko sprzyjające rozwojowi większości tradycyjnych branż, a także zupełnie nowych biznesów. Nowohoński mówił też, że choć dla większości współczesnych firm wykorzystanie korzyści skali jest fundamentalne dla zwiększenia efektywności, to nie można tracić z oczu lokalnej perspektywy. Zdaniem Nowohońskiego wiele biznesów przystosowanych jest do funkcjonowania w lokalnej skali, bo dzięki temu pozostaje blisko swoich klientów i najlepiej może zaspokajać ich potrzeby.
Piotrowski: brak wspólnego rynku. Jan Piotrowski, redaktor działu biznesowego „The Economist”, jest przekonany, że barierą w rozwoju są niektóre unijne przepisy, na przykład niedokończona budowa wspólnego rynku. Piotrowski podkreślał, że usługi, które obecnie tworzą większość europejskiej gospodarki, są wciąż silnie uregulowane na poziomie krajowym. W efekcie firmy usługowe nie mają łatwego dostępu do konsumentów w innych europejskich krajach i nie mogą wykorzystać efektu skali. Dużą skalę łatwiej jest uzyskać firmom usługowym w Stanach czy Chinach, gdzie rynki wewnętrzne są znacznie większe. Rozwojowi innowacji nie sprzyja też brak dostępu do taniego kapitału dla innowacyjnych firm - rynek venture capital jest znacznie płytszy w Europie niż Stanach. Obecny kierunek polityki europejskiej - wspieranie wybranych czempionów - jest obarczony dużym ryzykiem. Zdaniem Piotrowskiego o inwestycjach powinien decydować rynek, a nie politycy, którzy w tych sprawach mylą się częściej.